16 lutego 2014

Prolog

18 lipca 2003 roku

            Kolejny dzień kalendarza, dzień w którym jakaś para bierze ślub, dzień w którym na świat przychodzi nowe istnienie i co gorsze dzień, w którym ktoś umiera. Śmierć najgorsza rzecz jaka może przydarzyć się człowiekowi, szczególnie gdy umiera ktoś bliski, ktoś kogo kochało się całe życie- osoba dla której widziało się sens życia, codziennie wstawało rano, a świat wydawał się lepszy. Jednak takie jest życie, każdego z nas czeka ten sam los, wszyscy kiedyś umrzemy, lecz trudno jest pogodzić się z taką utratą. Człowiek potrzebuje czasu by przyzwyczaić się do tej sytuacji, lecz takich rzeczy się nie zapomina, one pozostają w nas na zawsze.
           Często zdarza mi się wspominać ten dzień i równie często z nienawiścią wspominać tą datę. Od tego dnia minęło 13 lat, a ja wciąż pamiętam te wydarzenia. Mówi się, że dzieci szybko zapominają według mnie to czysta fikcja-bajka, bo nikt nie wiem co może się czaić w głowie małego bezbronnego dziecka. Oddycham, jem, sypiam, żyję dalej, ale czuję, że jakaś cząstka mnie uleciała tego dnia, a raczej już parę dni wcześniej. Pewnie jesteście ciekawi, co się tego dnia wydarzyło, cóż jest to trochę długa historia, ale postaram się Wam ją streścić.

            Otóż moja mama zakochała się w pewnym przystojnym brunecie, który był żołnierzem i wcale jej się nie dziwię, gdyż mężczyzna w mundurze naprawdę jest pociągający. Jak się domyślacie ten człowiek parę lat później związał się z mamą, a potem pojawiła się na świecie, pewna dziewczynka o różowych włosach, którą nazwali Sakura i tak dzięki ich wzajemnej miłości pojawiłam się na świecie. Od dzieciństwa podziwiałam mojego ojca, był dla mnie bohaterem i to nie dlatego, że walczył za nasz kraj, lecz potrafił przekonać ludzi by wierzyli w siebie, by dążyli własną ścieżką i by nigdy się nie poddawali. Ze względu na to, iż byłam jedynaczką, stałam się jego promyczkiem, a raczej córeczką tatusia. Gdzie on szedł tam i ja, zawsze miałam wrażenie, że nadajemy na tych samych falach. Kiedy byłam mała często powtarzałam sobie, że jak mama umrze to wyjdę za mąż za tatę, by nie był smutny. Teraz wydaje mi się to śmieszne, bo taka sytuacja była niemożliwa, ale takie zachowanie świadczyło o mojej miłości do niego. Jednak naszą sielankę przerwał fatalny dzień, w którym ojciec dostał list z wojska, iż musi wyjechać do Afganistanu. Ten dzień zmienił moje życie raz na zawsze i to na gorsze. Pamiętam jak jechaliśmy na lotnisko, płacz mamy, który mieszał się z moim. Pamiętam uśmiech taty i obietnicę, że wróci, której nigdy nie dotrzymał, gdyż parę miesięcy później podjechał pod nasz do wojskowy Jeep, z którego wyszli żołnierze, lecz bez mojego ojca. 18 lipca 2003 tego dnia dowiedziałam się, że mój ojciec, pierwszy mężczyzna, który pojawił się w moim życiu, którego kochałam ponad wszystko oddał życie za swój kraj. Zginął chroniąc swój oddział i dzięki temu dostał medal za swoje osiągnięcia dla kraju, lecz dla mnie ten dzień stał się torturą, bo wraz z moimi łzami, moim cierpieniem, niebo rozpętało piekło i płakało razem ze mną. Dziś żałuję wszystkich spędzonych chwil z ojcem, ale nie dlatego, że tak chcę pozbyć się cierpienia. Nie.. to byłoby niesprawiedliwe wobec niego, żałuję, że już nie usiądę na jego kolanach, nie przytulę się do jego piersi i nie powiem mu jak bardzo go kocham. Żałuję, że zbyt rzadko wypowiadałam te słowa wobec jego osoby, choć mam świadomość, że on patrz na mnie z góry i wie, co czuję.

Od tego dnia na szyi nosze jego nieśmiertelnik by w każdej sytuacji był przy mnie, dzięki temu mam świadomość, że jakaś cząstka jego towarzyszy w moim życiu. Teraz mam prawie 18 lat i żyję w ogromnym domu wraz z rodzicami. Mam mnóstwo pieniędzy, a raczej dzięki firmie rodzinnej mogę żyć w luksusie, lecz dla mnie to nie jest istotne. Bo pieniądze szczęścia nie dają, widzisz wokół siebie ludzi, którzy chcą się z Tobą przyjaźnić, którzy udają Twoich przyjaciół, a tak naprawdę są nic nie warci, bo widzą w Tobie tylko stronę materialną, zamiast spojrzeć w wnętrze drugiej osoby. Wydaje mi się, że przez pieniądze moja mama się zmieniła, a raczej nasze relacje. Od śmierci ojca minęło sporo czasu, gdy się zakochała ponownie. Czasem wydaje mi się, że oddaliłyśmy się od siebie, bo za bardzo przypominam jej tata.
W tym roku kończę liceum i mam nadzieję, że dostanę się na wymarzone studia, bo od lat chciałam być lekarzem, by móc ratować ludzi, by dać nadzieję rodzinie, bo ona jest najważniejsza. Jednak za nim do tego dojdzie i spełnię moje marzenie jeszcze kilka lat ciężkiej pracy przede mną. Moje przemyślenia przerywa nagły dzwonek ogłaszający koniec  ostatniej lekcji i upragnioną wolność oraz początek weekendu.
-Witaj aniołku.- słyszę jakże znany głos przy moim uchu, a na mojej twarzy zawitał uśmiech.
-Witaj Yoichi, co Ciebie tu sprowadza? – zawsze, gdy mój przyjaciel przychodzi do szkoły czuję się dziwnie. Czemu? Otóż Yoichi, jest bardzo przystojnym blondynem, dobrze zbudowany, zawsze dba o swój wygląd i jest o dwa lata starszy ode mnie. Jednym słowem mężczyzna idealny, dlatego większość dziewczyn patrzy na mnie z zazdrością i nienawiścią, bo każda chciałaby znaleźć się na moim miejscu. Pewnie gdyby poznały go bliżej i wiedziały jakim jest gentelmanem, to założę się, że nie jedna wskoczyłaby mu do łóżka. Dla mnie jest najlepszym przyjacielem, któremu zawsze mogę się zwierzyć i który jako jedyny potrafi mnie pocieszyć w trudnych chwilach.
-Postanowiłem odwiedzić pewną różowowłosą piękność i zaprosić ją na obiad.– po jego słowach wiedziałam, że coś kombinuje w tej swojej przystojnej główce.
-Wiesz dziś nie mogę, bo rodzice kazali mi iść do domu zaraz po szkole.- widząc smutną twarz blondyna, nie wiedziałam jak się zachować, bo on doskonale mnie znał i wiedział jak mnie przekonać. Jednak tym razem było inaczej, bo rodzice już od samego rana kazali mi się śpieszyć do domu, co wcale mi się nie podobało.
- Tym razem Ciebie puszczę, ale jutro jest sobota, więc liczę, że poświecisz dla mnie choć odrobinę wolnego czasu. 
- Dla Ciebie wszystko…-po tych słowach uraczył mnie jednym ze swoich zniewalających uśmiechów.-Bardzo Cię  przepraszam, ale muszę już iść..- pocałowałam Yoichi’ego w policzek i udałam się do domu.
Wracając czułam się dziwnie, jakby coś miało się wydarzyć, coś co zmieni moje życie. Jedno jest pewne w domu coś na mnie czeka, szczególnie po tym jak rodzice prosili mnie rano, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Myślami byłam w innym świecie, gdzie jako mała dziewczynka bawiłam się beztrosko, a moje życie nie wydawało się takie trudne. No cóż z wiekiem przybywam na więcej obowiązków, aż w końcu nasze życie staje się skomplikowane, a będąc w domu dowiedziałam się, że moje życie zostało sprzedane…

           

 Od Autorki:
 Jednak notka pojawiła się wcześniej, a raczej z dziwnym przyczyn chciałam,  żeby w końcu coś tu zaczęło się dziać. Choć szczerze, uważam, że nie wyszła, a raczej nie jest taka jakiej oczekiwałam. Mam nadzieję, że wybaczycie mi wszelkie błędy i liczę na Wasze opinie J